Trolling Stones Trolling Stones
148
BLOG

Błazenada w Trybunale

Trolling Stones Trolling Stones Polityka Obserwuj notkę 1

Pojęcie siły wyższej obejmuje zdarzenia o charakterze losowym, przypadkowym czy nieprzewidywalnym, lub nie mieszczące się w uporządkowanym biegu rzeczywistości. Może to być wybuch wojny, katastrofa, strajk czy trzęsienie ziemi. Pojęcie jest dość ogólne, w zasadzie obejmuje przyczyny sprawcze o charakterze nagłym, nad którymi człowiek w chwili ich wystąpienia nie może zapanować (vis maior, quae humana infirmitas resistere non potest).

Trójka sędziów Trybunału Konstytucyjnego przyszła pewnego dnia do pracy i zastrajkowała. Po prostu zwyczajnie nie przystąpiła do zaplanowanej na ten dzień rozprawy. Sędzia Przyłębska oraz sędziowie Pszczółkowski i Jędrzejewski ogłosili, że nie podoba im się postępowanie Prezesa Trybunału i już. Nie oflagowali się jak należy, nie powołali komitetu strajkowego ani nawet nie wywiesili na furtce postulatów - za to powiedzieli co wiedzieli na temat funkcjonowania Trybunału.

Był to fajny, spontaniczny, niemal robotniczy zryw w obronie prawa i sprawiedliwości, a może nawet w interesie Prawa i Sprawiedliwości. Mniejsza o to.

Bywa, że robotnik przestaje pukać młotkiem w kawałek żelaza, bo on i jego towarzyszom pracy uważają, jakoby dyrektor łamał kodeks pracy i kazał omijać przepisy BHP. Jak tak, to i sędzia TK może przestać orzekać – jeżeli tylko mu się coś w Trybunale nie podoba. Pięknie jest, gdy „elyty” idą w ślady ludu i czerpią przykłady z jego klasowych zdobyczy.

Jest co prawda zwyczaj i przepis, że sędzia może całkiem formalnie wyłączyć się z orzekania w jakiejś konkretnej sprawie – wystarczy, że mu coś w niej nie pasuje. Składa stosowny wniosek w i nawet nie musi go szeroko uzasadniać. Tyle tylko, że takie wyłączenie się z orzekania nie jest dostatecznie rewolucyjne w swoim wydźwięku. Strajk, protest, bojkot, tratatata, trąbka gra, to zupełnie coś innego, można nawet przejść do historii, niczym agent Bolek.

No cóż, ze strajkującej trójki tylko sędzia Przyłębska zasiadała wcześniej, przed powołaniem w skład Trybunału, za stołem sędziowskim i może tylko ona wiedziała o możliwości formalnego wyłączenia się z orzekania. Adwokat Pszczółkowski i akademicki profesor Jędrzejewski mogli jeszcze nie poznać pełnego zakresu praw i obowiązków sędziego, więc zdecydowali się na pieniaczą, podniosłą politycznie formę protestu wobec rozpatrywania konkretnej sprawy. (Mogą dalej pozostawać w nieświadomości, może ktoś życzliwy im to podszepnie, nawet bez powołania się na hejtera Trolling Stones`a, nie będę zazdrosny).

Co zaś do przyczyny strajku, czyli prawnego aspektu całej sprawy – zupełnie nie ma to znaczenia. Mowa bowiem o niepoważnym zachowaniu, a nie racjach, jakie się za nim kryją. Funkcjonujące w opinii publicznej racje prawne związane z TK zostały na tyle oblepione politycznymi i propagandowymi ekskrementami, że nie ma sensu ich w ogóle ruszać. Wydawało się jednak, że spory utrzymają się w ramach etyki sędziowskiej – przynajmniej w gronie sędziów TK. Tymczasem i tu padła ostatnia granica przyzwoitości.

Tylko ten – w mediach rządowych - regularnie obrzucany błotem, nieszczęśnik Rzepliński, zachował się jako tako. Błazeński bojkot orzekania dość elegancko ujął w formułę „zadziałania siły wyższej”. Naraziło go to na szyderstwa barbarzyńców, którzy rzecz jasna nie są w stanie odczytać eufemizmów - bo dla nich jedyne co zrozumiałe to szast prast i w pysk na odlew.

Co zaś się tyczy sędzi Przyłębskiej, potencjalnej następczyni Rzeplińskiego na fotelu prezesa - komentarza nie będzie. Nie sposób jednak opędzić się od skojarzeń tej pani z jej małżonkiem - orłem naszej dyplomacji, ambasadorem RP w Berlinie, słynnym ostatnio z cyklu awantur z tamtejszymi kiniarzami.

Ech, spuśćmy zasłonę miłosierdzia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka